Diego.
Clara oderwała się od Demetria i przez ułamek sekundy jej spojrzenie padło na mnie. Spuściłem wzrok i wyszedłem z jej pokoju. Skierowałem się do siebie. W swoim lokum zastałem w najlepsze bawiących się Xabianiego, Jorge i Samuela. Brazylijczyk trzymał gitarę i grał jakąś wesołą melodię.
- Dieeeego! - krzyknął Jorge na mój widok. - Siadaj, robimy twitcam.
Pozostali zaczęli klaskać. Zamurowało mnie. Nie miałem najmniejszej ochoty na jakikolwiek kontakt z otoczeniem. Chciałem poleżeć w samotności i spokojnie porozmyślać. Przy obecnym stanie rzeczy nie miałem jednak na to szans. Próbowałem zaprotestować, jednak okazało się, że twitcam już się rozpoczął. Nie miałem wyboru, wiedziałem, że chłopaki już mnie nie wypuszczą. Usiadłem obok Xabiego, który oznajmiał właśnie moje przyjście. W milczeniu obserwowałem jak Jorge wyczytuje coraz to nowe nazwy krajów i je pozdrawia. Samuel grał na gitarze jakąś piosenkę z serialu. Xabiani śpiewał ją razem z nim. Po chwili dołączył do nich i Jorge. Klepali mnie, i ja pośpiewał z nimi, jednak nie miałem na to ochoty. Marzyłem tylko o tym, żeby jak najszybciej dali mi spokój. Gdy umilkli, Jorge wrócił do odczytywania wiadomości. Tym razem padło na pytania.
- Słyszeliśmy plotki o Diego i Tini. Czy to prawda? - brzmiało jedno z nich. Samuel zaczął śmiać się i wydawać z siebie dźwięk, który brzmiał całkiem jak "uuuu".
Zacząłem zaprzeczać. Brakowało mi tylko tego, żeby ludzie myśleli, że łączy mnie coś z Martiną. Westchnąłem. Kilka minut później moi koledzy pożegnali fanów (zdobyłem się nawet na dość wymuszony uśmiech) i zamknęli laptopa.
- To co, będzie Dietini? - spytał Jorge, śmiejąc się do rozpuku.
Dałem mu kuksańca i wygoniłem jego i całą resztę z pokoju. Wreszcie miałem chwilę spokoju. Zostawili mi paskudny bałagan, ale przynajmniej w końcu byłem sam. Sprzątnąłem paczki po jedzeniu z łóżka i położyłem się na plecach. Patrzyłem bezczynnie w podłogę, zastanawiając się nad sensem własnego istnienia. Myślałem o Clarze i Demetriu. Straciłem swoją szansę. Byłem idiotą. Tchórzem, który bał się spróbować. Wściekałem się sam na siebie. Chwyciłem poduszkę i cisnąłem nią przed siebie. Przewróciła doniczkę z kwiatkiem, co tylko spotęgowało panujący w pomieszczeniu bałagan.
- Dlaczego wszystko jest takie trudne? - spytałem sam siebie.
- Cena miłości, stary - rozległ się głos. Poruszyłem się niespokojnie na łóżku. Z szafy wyskoczył Samuel, śmiejąc się do rozpuku. - Opowiadaj.
- Wynocha - warknąłem w jego stronę.
- Wyluzuj, już sobie idę.
Wyszczerzył zęby do mnie i skierował się w stronę drzwi. Zamknęły się z głuchym łoskotem. Wlepiłem wzrok w podłogę. Zostałem sam.
Clara.
*Kilkanaście minut wcześniej*
Włączyłam laptopa i weszłam na Twittera. Tym razem ominęłam zakładkę "Reakcje" i zaczęłam przeglądać nowości. Natrafiłam na link do Twitcama, który robili właśnie chłopcy nade mną. Oglądanie go wydawało mi się bezsensowne zważywszy na to, że mogłam zwyczajnie tam do nich iść i sama pokazać się fanom. Nie miałam jednak na to szczególnej ochoty. Twitcam wydawał się całkiem wesoły. Do tej pory nie wiedziałam, że Samuel tak dobrze gra na gitarze...
W pewnej chwili zjawił się Diego. Wyglądał na nieco przybitego. Zastanawiałam się, czy to z powodu tego, co zobaczył... Przecież nie byliśmy razem. Nawet się nie przyjaźniliśmy. Cóż, nasza relacja wyglądała dość dziwnie. Ciężko było ją zdefiniować.
- Słyszeliśmy plotki o Diego i Tini. Czy to prawda? - przeczytał Jorge.
Pozostali zaczęli się śmiać i szturchać samego zainteresowanego.
No jasne.
Ochota na oglądanie tego twitcamu jakoś nagle mi przeszła. Jak ręką odjął. Wyłączyłam laptopa i sięgnęłam po zeszyt. Zerknęłam do kalendarza, który w nim miałam. Pokazywał wszystkie dni. Te, kiedy kręcimy oraz te, kiedy mamy wolne. Jutro zapowiadał się kolejny leniwy dzień...
Westchnęłam i zaczęłam zastanawiać się, co mogłabym zrobić. Może zdobędę się na coś bardziej produktywnego niż leżenie plackiem? Dlaczego nie. Weszłam do łóżka i wlepiłam spojrzenie w sufit. Śmiechy, które dochodziły z góry powoli milkły.
Diego.
*Następnego dnia*.
Zjadłszy śniadanie w stołówce, postanowiłem udać się do pokoju, aby poleniuchować w samotności i zastanowić się, co mógłbym zrobić tego dnia. Gdy przechodziłem przez korytarz usłyszałem nagle czyjś śmiech. Śliczny, melodyjny śmiech. Wiedziałem doskonale do kogo należy. Przystanąłem na chwilę, oparłem się o ścianę i słuchałem.
- Ale jak to? - dobiegł mnie głos Lodovici.
- Po prostu - odparła Clara. Serce zabiło mi mocniej. - Demetrio to świetny facet z genialnym poczuciem humoru, ale... chyba wolę żebyśmy zostali przyjaciółmi. Nic do niego nie czuję.
Uśmiechnąłem się pod nosem. W tej chwili znów rozległ się śmiech, a następnie usłyszałem odgłosy stukania obcasów o podłogę. Lodovica odeszła. Odsunąłem się od ściany, z zamiarem udania, że przechadzam się po korytarzu. Jednak na drodze stanęła mi Clara. Miała na sobie czarny top, idealnie kontrastujący z jej jasną cerą i blond włosami, które nonszalancko opadały jej na ramiona. Skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała na mnie.
- Chyba nie podsłuchiwałeś, co? - zagadnęła mnie przesłodzonym tonem.
- Jaaaa? - przeciągnąłem sylabę. - Skądże. Ja tylko przechodziłem.
- Tak, tak - mruknęła i już miała odejść, jednak w porę ją zatrzymałem.
Złapałem Clarę za ramię. Stała teraz bardzo blisko mnie. Spojrzała na mnie pytająco. Po chwili zdobyłem się na odwagę i spytałem.
- Może zjemy dzisiaj kolację?
- Ee... razem? - przytaknąłem. - No dobra. Może być zabawnie.
- Świetnie. Bądź o osiemnastej w restauracji Las Rosas - posłałem Clarze uśmiech i uwolniłem jej ramię z mojego uścisku. Odeszła.
Uśmiechnąłem się na myśl o tym, że wreszcie udało mi się z Nią umówić. Ruszyłem w stronę mojego pokoju, jednak przez nieuwagę wpadłem na Samuela. Uśmiechnąłem się do niego.
- Cześć.
- A co to za uśmieszek? - spytał.
- Stary, jest lepiej niż kiedykolwiek - odparłem, śmiejąc się jak wariat. Samu spojrzał na mnie pytająco. - Umówiłem się z Clarą.
- Huhuu, co ja słyszę! Czyli jednak nie będzie Dietini? - puknąłem go w ramię i znów zacząłem się śmiać.
Clara.
*Kilka godzin później*
Zakładałam właśnie kolczyki. Do umówionej godziny zostały dwa kwadranse. Przejrzałam się w lustrze. Włosy związałam, wypuszczając odrobinę loków z tyłu. Założyłam czerwoną sukienkę przed kolano. Nagle przez głowę przeszła mi dziwna myśl. A co jeżeli to wcale nie miała być randka? Pomyślałam, że wyjdę na głupią przychodząc tak wystrojona... Rozpuściłam więc włosy i zmieniłam sukienkę na granatową, nieco mniej elegancką.
- Tak lepiej - powiedziałam do siebie i zerknęłam na zegarek w telefonie.
W tej chwili dostałam sms-a. Od Diego...
Clara, przykro mi, ale muszę odwołać naszą kolację.
Wybacz. Diego.
Odłożyłam telefon na toaletkę i westchnęłam. A więc nic z tego...
* * *
Och, jaka szkoda. xD
Tak sobie urwę w tym miejscu, a co.
Jak rozwiną się wydarzenia? Ciąg dalszy już niebawem.
Co sądzicie?
Mam takie przeczucie, że ktoś wysłał z telefonu Diego tego sms'a ;-; A tak ładnie miało się zakończyć :c
OdpowiedzUsuńSamu wyskakujący z szafy mnie rozwalił xD
Sądzę, że jest cudnie! Czekam na więcej,
Justyna
A tak przy okazji - dobranoc, bo już 2.17 :>
Dziękować. :) Samu zawsze spoko. xD Fakt, przydałoby się położyć. 2.32
UsuńDobrej nocy, Justynko. :)
Czemu przerwałaś w takim momencie? To jest po prostu bezczelne. Ja teraz nie będę mogła nic ale to absolutnie nic zrobić, bo będę myśleć co będzie dalej. No... no...
OdpowiedzUsuńDobra emocje już opadły.
Rozdział jak zawsze - Genialny!
Samu w tej szafie to chyba najlepszy, padłam jak to przeczytałam hahaha
Czekam na next ;)
Hahaha, cieszę się, że się Samu podobał. :D I dzięki. :)
Usuńrozdział genialny. chcemy więcej... ;)
OdpowiedzUsuńBóg zapłać. :)
UsuńA ja tam myślę że to Tini wysłała tego sms'a... Ale ja o wszystko obwiniałabym Tinitę :P Jeśli to nie Diego wysłał to się chłopaczyna rozczaruje a tak pięknie się zapowiadało :P Ja tak chcę wiedzieć co się działo dalej.... xD
OdpowiedzUsuńPięknie napisany rozdział-jak zawsze :D I ten Samu w szafie genialny :)
Czekam na next mam nadzieję że nie będę musiała czekać długo :P
Dzięki wielkie. :)
UsuńWszystko się okaże już niedługo. :D