piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 3

Clara.

Z każdym kolejnym dniem, patrzenia na Diego i Martinę razem, serce coraz bardziej mi się krajało. Czasami po prostu nie mogłam wytrzymać tego widoku. Przerywałam scenę, wychodziłam z sali. Często też myliłam teksty. Dlaczego On? Myślę, że to chwilowe zauroczenie, ale przecież niedawno Go wręcz nienawidziłam, a teraz chcę codziennie na niego patrzeć, gdy go widzę mam ochotę Go przytulić, rzucić się na ramiona, krzyknąć "Kocham Cię!". Nie, to chore.
Jednak mimo, mojego zauroczenia jego osobą, On nic sobie z tego nie robi. Nadal mi przeszkadza, nie da się skupić, to wszystko przez ten pokój nad nim. Mogłam zabrać inny, ale nie. "Muszę mieć ładny widok".
Lecz pewnego wieczoru, rozmawiając z przyjaciółką przez Skype, tak huknęło, że musiałam coś zrobić. Przerwałam rozmowę, zamknęłam laptop, wyszłam i pomaszerowałam do pokoju Diego. To zaledwie piętro, więc nie brałam windy, tylko weszłam po schodach.
Po drodze, nie wiem czemu, znowu nuciłam Te creo. 
Wyszłam z klatki i udałam się do pokoju Diego. 154, 155, 156... Jest! Zapukałam, nikt nie otwierał, więc weszłam sama.


Diego.

<kilka minut wcześniej>

Postanowiłem, że po kolejnym spławieniu Martiny, zrobię porządek. Znowu...
Myśl o Niej nie dawała mi spokoju. Tylko jak można nie zakochać się w tej jej błyszczący oczach, lśniących włosach, głosie anioła... Nie, nie, nie.
Zabrałem się za walizkę. Najpierw, wyjąłem ją z szafy, a gdy mi upadła, cała jej zawartość wysypała się na podłogę, robiąc hałas nie do zniesienia. Zacząłem zbierać, przy okazji układając rzeczy. Były to głównie jakiś książki, stare scenariusze, drobne pieniądze. Lecz wszystko razem robiło hałas. I to wielki.
Ułożyłem właśnie ostatnią książkę, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Pomyślałem, że to pewnie sprzątaczka czy któryś z chłopaków, ale nie miałem ochoty, na rozmowę. Lecz, gdy nie otwierałem, postać weszła sama. Clara.


Clara.

Gdy weszłam do jego pokoju, zobaczyłam wielki bałagan. Na środku, stała już zapakowana walizka, a wokół było pełno rzeczy: kartki, książki, ubrania. Poczułam coś w stylu zdenerwowania. Motyle w brzuchu pojawiały się, odlatywały... I tak cały czas. W powietrzu unosił się zapach jego drogich perfum.
-Tak? - zapytał. - Nie wchodzimy bez pukania - dodał z uśmiechem.
Rozglądając się po pokoju, odpowiedziałam krótko:
- Pukałam.
Chłopak wstał z podłogi i podszedł do mnie.
- Co być chciała?
- Diego, proszę, przestań tak hałasować... - nalegałam.
Chłopak uniósł głowę, patrząc na śnieżnobiały sufit, po czym westchnął:
- No dobrze. Przepraszam.
Obróciłam się na pięcie i pomaszerowałam w kierunku drzwi. Dotknęłam zimnej klamki, z lekkością nacisnęłam. Chciałam jeszcze zostać. Być, tu przy nim. Śmiać się, rozmawiać lub nawet siedzieć w ciszy.
Gdy już przekroczyłam próg, Diego krzyknął:
- Clara! Może chcesz... Tak na przeprosiny... - przełknął ślinę. - Chcesz iść ze mną na kolacje? Oczywiście, jako przyjaciele! Nie...
Obróciłam się i zobaczyłam jego całą czerwoną twarz oraz nalegające spojrzenie. Po jego pytaniu, zdenerwowałam się jak nigdy. Serce mówiło mi "tak", a rozum "nie". Przecież on całował się z Martiną! Nie chodzi mi tutaj o ten pocałunek Violetty i Diego, ale ten... prawdziwy... Na moich oczach. I on ma czelność pytać się mnie o takie rzeczy.
- Przepraszam - szepnęłam i wyszłam z pomieszczenia, aby chwile później, usiąść i rozpłakać się na miękkim dywanie korytarza.


Diego.

Nie wiem co mi strzeliło do głowy, żeby ją o to zapytać. Pewnie pomyślała sobie, że chciałem Ją zaprosić na randkę... I w zasadzie to prawda. Idealne wykorzystanie okazji. Przynajmniej tak mi się wydawało. Uderzyłem się otwartą ręką w czoło. Głupek. Co ja sobie myślałem? Ona przychodzi z prośbą, a ja takie coś.
Usłyszałem szlochanie, dobiegające z korytarza. Byłem tak wręcz zażenowany całą tą sytuacją, że początkowo nie miałem najmniejszej ochoty zaglądać, od kogo to dobiega. Jednak płacz narastał. Stawał się coraz głośniejszy i intensywny. Zdenerwowany, wyszedłem z pokoju. Obróciłem się w prawo, w lewo. Nikogo nie było. Spojrzałem w dół, odrobinę w prawo. Ona. Kobieta również obróciła głowę i patrzyła mi prosto w oczy, ze łzami w swoich. Wdech, wydech, wdech, wydech... Napięcie narastało, z każdą sekundą ciszy.
Wtem, wstała, nie patrząc już na mnie, jakby nic się nie stało. Płacz również ucichł. Poczułem się, jak w jakiejś beznadziejnej telenoweli. Wdech, wydech, wdech, wydech... Trzy kroki w tył...
Zamknąłem drzwi i podszedłem do okna. Piękny, letni księżyc, świecił niczym słońce czy wielka świeca. Niebo w Buenos Aires, było już czarne, a na nim, można było zauważyć małe, świecące punkty. Gwiazdy.
Dobroć jest zła. "Przepraszam" nie pomaga. Miłość robi każdemu figle, a głupota czyni człowieka nie pasującym do otoczenia. Przynajmniej w moim przypadku.
Gdy zrobiło się ciemno, odszedłem, by moje myśli porwał wiatr. Problemy, otoczenie, tęsknota. Niech to zabierze. Może będzie prościej?


***

Dzień dobry, dobry.
Trzeci rozdział za nami! Krótki jak nie wiem, ale zawsze coś!
Dzisiaj Walentynki, z tej okazji, wszystkiego najlepszego dla zakochańców. :)

Pozdrawiamy, 
Raspberry & Skai

10 komentarzy:

  1. Niech 4 odpadnie. :D A rozdział Super. *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie *-* tak w ogóle wiecie może czy oni są razem? Nie w serialu, tylko w realu. Zrymowałam xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dużo rzeczy wskazuje, że tak, aczkolwiek nie potwierdzili tego :D

      Usuń
    2. Chyba sa bo na twitterze na clary urodziny diego napisal ze jest ona jedna z najwazniejszych osob w jego zyciu i zycze jej specjalnyh urodzin i ze ja kocha a ona odposala no oczywiscie ze spechalne

      Usuń
  3. Bardzo fajny rozdział. ;) Tylko krótki. Dodawajcie szybko. ;D
    Nie odpadnie 6. -- Dziewczyna z Filmwebu

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, cudny rozdział! *-* Czekam na next. :)) Niech 6 odpada.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział, jestem szczęśliwa, że trafiłam na tego bloga. Chcę szybko następny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Omomomom, dziewczęta! Cóż za cuda się tu kroją. Dielari :3 Dżizys, bardziej niż oni raduje mnie tylko (nieistniejąca) Falba. Sudoko. Pięknei piszecie, Diego taki mraśny, a Clara taka... zakochana. I sumie tak ma być, czyż nie?
    Czekam na więęęcej!
    Buziaczki,
    Carmen E.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moje drogie panie! ♥
    Jesteście niesamowitymi pisarkami, wiecie?
    Bezbłędnie wprowadzacie wszelkie opisy.
    Przepraszam was za to, że nie zawsze zostawiam po sobie ślad.
    Ostatnio mam wiele na głowie, ale jest coraz lepiej.
    Ale nie będę wam się wyżalać.
    Kocham was! ♥

    OdpowiedzUsuń

Nie pogniewamy się za komentarze. Piszcie, co myślicie. :)