Przez całą noc nie mogłam zasnąć, a gdy wreszcie się udawało, budziłam się od razu. Moja poduszka oraz twarz były całe w czarnych łzach. Tak, czarnych. Bardzo przygotowywałam się na - przyznajmy szczerze - randkę z Diego. Moja granatowa sukienka, którą nadal miałam na sobie, była cała pognieciona, a makijaż, tak piękny, praktycznie znikł. Tusz do rzęs usmolił wszystko wokół mnie.
Ani się obejrzałam, a na elektrycznym zegarze obok mojego łóżka, wybiła 6:00. Wiedziałam, że już koniec wolnego i trzeba iść na plan, a co za tym idzie - odpowiadać na pytania dotyczące randki, oglądać Diego z jego nową, cudowną miłością... Postanowiłam wziąć szybki prysznic. Pozbierałam się i udałam do łazienki. Piętnaście minut później wróciłam owinięta ręcznikiem.
Następnie, tradycyjnie sprawdziłam Twittera. Miałam taki zwyczaj, że zawsze na początku, wchodziłam na konta... znajomych. Jorge pisał coś o Ruggero i ich vinach, Lodo o piosence, Cande o kolejnej krótkiej wycieczce z Facu, Mechi dodała nowe zdjęcie. Z Xabianim. Westchnęłam. Wyglądali na szczęśliwych... W końcu, Martina.
@diegomcea dziękuję za cudowny wieczór!!! musimy to powtórzyć!
Rzuciłam telefon na łóżko i znowu poczułam wielką gule w gardle. Oczywiście. Tutaj nie trzeba było nic dopowiadać. Martina idealnie podsumowała wszystko w tych dwóch krótkich zdaniach. Po prostu cudownie.
Diego.
Z łóżka wstałem o 6:30. Obudził mnie dźwięk telefonu, oznaczający nadejście nowej wiadomości. Sięgnąłem po niego i napotkałem sms'a od Jorge.
I w tym momencie, nie wiedziałem, o co właściwie chodzi. Clara nie przyszła, więc wyszedłem z Tini. Tak po przyjacielsku. Gdyby Jorge nie miał dziewczyny, pomyślałbym, że się zakochał. Ale Clara jest moja.
Zaraz, co?
Ugh...
Wstałem z łóżka, odrzucając od siebie myśl, że Jorge mógłby zakochać się w Clarze albo, co gorsza, być z nią. Może nie byłem dobry w okazywaniu uczuć, ale wiedziałem, że coś jednak do niej czuję. Nie miałem w tamtej chwili jednak pojęcia, czy to bardziej miłość, czy nienawiść. Pierwszy raz, gdy ją zobaczyłem, pomyślałem, że "jest ładna, ale zbyt przemądrzała". Potem coś zaczęło się pojawiać... Coś... Lecz nigdy, nigdy się do tego nie przyznałem... Dopiero na ran... Spotkaniu z Martiną... Wyobrażałem sobie jej piękne loki kontrastujące z elegancką - zapewne - sukienką. Jej delikatną twarz, malinowe usta pokryte czerwoną szminką, głębokie, szmaragdowe oczy...
No, ale kiedyś trzeba było się ogarnąć, jak to mówią i żyć.
Problem w tym, że nie umiałem, po prostu ona była wszędzie, zawsze w mojej głowie.
Myślałem, że może jakaś inna dziewczyna temu zaradzi... Ale nie. Dlatego ją zaprosiłem.
A ona nie przyszła.
Więc dlaczego teraz płacze i zwala całą winę na mnie? Ja się postarałem i to ja byłem w tym wszystkim najbardziej poszkodowany. Oni wszyscy myśleli, że od razu miałem w planach spotkać się z Martiną... Huh, też mi coś. Gdy Clara się nie zjawiła, poczułem coś, jakby wielki młotek uderzył mnie w brzuch. A Tinka tylko mi pomogła, złagodziła fakt, że Clari mnie wystawiła. Nie wiem skąd się tam wzięła. Wiem, że mi pomogła.
Clara.
Postanowiłam się pozbierać, nie płakać. Myślę, że mi się udało, pomijając tę całą noc. Ubrałam się byle jak, jakieś jeansy i bluza, w końcu i tak, będą nas malować i przebierać. Na śniadaniu, które jadłam sama, bo nie miałam ochoty na większe towarzystwo, przeglądałam scenariusz. Na dzisiaj wypadały sceny Germangie. Mieliśmy się - ja, czyli Angie i Diego, czyli German - kłócić, a potem, "spoglądać na siebie ukradkiem" cytując tekst na kartce.
- Przepraszam, mogę się dosiąść? - usłyszałam głos, na który od razu podniosłam głowę znad kartki.
- Taaa, chyba tak - powiedziałam do Diego (na szczęście Ramosa).
Mimo, iż był ode mnie wiele starszy, byliśmy na "ty". W końcu, całowałam się z nim już dwa razy.
- Jesz sama? - zagadał, biorąc do buzi łyżkę płatków. Uśmiechnęłam się. - Tak, trochę źle się poczułam, nie chciałam psuć innym humoru - skłamałam.
- Mi na razie nie popsułaś - zaśmiał się, a ja chwilę po nim.
- Mamy dzisiaj wspólną scenę - dodał, nie patrząc mi w oczy. Wolałam uniknąć rozmawiania na ten temat, on chyba również, a jednak, zagadał.
- Taa... - odpowiedziałam, nie mogąc wydusić więcej. Ponownie się zaśmiał.
- Hej! Czemu jesteś taka przygaszona?
Reszta rozmowy, była taka... Płynna. Przestałam postrzegać go jako kogoś, kto jest zbyt nudny i za stary na rozmowy z dwudziestoparolatką. Pewnie to trochę było, czy wydawało się być dziwne, cóż.
Diego.
W stołówce usiadłem sam przy stoliku. Niestety po chwili dosiadła się do mnie Martina. Nie chciałem jej spławiać ani być niemiły, więc pozostawało mi modlić się, żeby reszta pomyślała sobie, że z nią kręcę. Chociaż szczerze mówiąc wtedy było mi wszystko jedno.
Martina mówiła zdaje się o jakiejś nowej kolekcji ubrań, jednak mi nie w smak było jej słuchać. Mój wzrok spoczął na Clarze, która podobnie jak ja (nie licząc Tinki) siedziała przy stoliku samotnie. Powoli jadła jakąś sałatkę, podpierając głowę na dłoni. Jej lśniące blond włosy nonszalancko opadały na drobne ramiona. Po chwili dosiadł się do niej Ramos. Poczułem dziwne uczucie w brzuchu. Zdaje się, że mieli kręcić dzisiaj scenę razem. Może po prostu chcą coś omówić...
Wtem zaśmiał się z czegoś. Gdy po chwili i ona się uśmiechnęła, poczułem zalewającą mnie od wnętrza falę zazdrości. Może i faktycznie była lekko bezpodstawna, zważywszy na fakt, że Ramos był od Clary prawie dwa razy starszy, jednak nie miałem wpływu na uczucia, jakie się we mnie rozwijały... Nawijanie Tinki i dość znaczna odległość uniemożliwiały mi usłyszenie o czym rozmawiają... O ile na początku ich gadka wyglądała na dość sztywną, teraz mówili bardziej swobodnie, co jakiś czas chichocąc. Clara odgarnęła z ramienia włosy. Jasne, błyszczące, zdrowe, piękne...
- Diego, Diego - Martina pstryknęła palcami tuż przed moją twarzą. - Słuchasz mnie?
- Nie... Co? Tak, no mów, mów, słucham.
- Skoro tak uważnie słuchasz, to o jakiej kolekcji butów mówiłam?
- Butów? Ee... Kozaków?
- Diego, myślisz, ze jestem głupia? - z trudem powstrzymałem się od przytaknięcia. - Myślisz, że nie widzę, że cały czas gapisz się tylko na Clarę? Zrozum, ona cię nie kocha. Wystawiła cię z tą kolacją... A my... z nas byłaby taka świetna para! Jesteś taki przystojny, a ja taka śliczna... - jej dłoń powędrowała po stoliku i napotkawszy moją, zacisnęła na niej palce. - Wiesz jak cudownie wyglądalibyśmy w blasku fleszy?
Wtem zobaczyłem, że obok naszego stolika przechodzi Clara... Kierowała się do wyjścia. Przekląłem w myślach. Dlaczego akurat w takim momencie? Próbowałem uwolnić rękę od Martiny, jednak bezskutecznie. Co gorsza, zaraz za nią wyszedł Ramos.
- To ty! - warknąłem nagle w stronę Martiny. W jednej chwili wszystko do mnie dotarło. - To TY zabrałaś mi komórkę i wysłałaś Clarze wiadomość, że odwołuję kolację. To wszystko twoja wina! Martina, zrobiłaś to specjalnie, tylko po to, żeby wyszło na twoje?
- Oj Diego, Diego, tak wiele jeszcze musisz się nauczyć. Oczywiście, że to ja. Miałam cię za nieco inteligentniejszego. Sądziłam, że domyślisz się wcześniej... Ale ważne, żebyś miał dalej tą swoją śliczną buźkę, a możemy daleko zajść... Razem.
- Martina, zrozum w końcu, że nic do ciebie nie czuję. Ten numer, który wycięłaś mi i Clarze to była czysta podłość. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. I oddaj mi telefon, z łaski swojej.
Dziewczyna odpięła torebkę i cisnęła moją własną komórką prosto we mnie. Porwałem ją i w szybkim tempie wyszedłem z restauracji. Zmierzałem na plan.
Clara.
*Kilka minut wcześniej*
Dwa stoliki ode mnie siedział Diego. Wraz z Martiną. Typowe. Z moim nieco starszym towarzyszem nie rozmawiało się wcale najgorzej. Gdy skończył swój posiłek, poczekał aż i ja się najem, a następnie zaproponował, że odprowadzi mnie na plan. Kiedy przechodziłam obok stolika, zajmowanego przez Diego i Tinkę, poczułam jak w środku cała płonę. Nie zaszczyciłam ich spojrzeniem. Przyspieszyłam jedynie kroku, aby jak najszybciej opuścić to przeklęte pomieszczenie. Dziś mieliśmy wznowić nagrania, a co za tym szło - naszej telenoweli (i wcale nie chodziło tu o "Violettę") z Martiną w roli głównej ciąg dalszy...
* * *
Szczęśliwa siódemka nie taka szczęśliwa. Ale cóż, zawsze mogło być gorzej...
Ogłoszenia duszpasterskie.
Więc, po pierwsze, zmieniłam nazwę... Mogliście już zauważyć.
Po drugie, ten, dzieję się, heh... Tak, w zasadzie to pogratulować Skai tego pomysłu z sms'em i wgl, świetnie wyszło :) Jakoś tak, haha...
I po trzecie, nie wiem, może widzieliście mój... hm, temat na Filmwebie. Tak, jeżeli nie, to... cóż. W każdym bądź razie, tego bloga o Dielari nadal piszę xD
Ostatnio tak to szybko idzie, haha xD
Dziękujemy za uwagę i zapraszamy do komentowania. Całusy. :)